Ładne, prawda?
A jakie smaczne ;)
Kiedy pierwszy raz piekłam pierniczki nie miałam o nich zielonego pojęcia. Wyobraźcie sobie, że upiekłam je na chwilę przed świętami, udekorowałam i powiesiłam na choinkę. Były masakrycznie twarde - wtedy nie wiedziałam jeszcze, że te ciasta potrzebują czasu by "dojrzeć" - czyli krótko mówiąc zmięknąć. Tym razem byłam sprytniejsza, i te upiekłam już pod koniec listopada. Teraz leżakują sobie i czekają na dekorację.
Składniki:
- 550g mąki pszennej + do podsypywania
- 300g miodu (najlepiej naturalnego) u mnie leśny z Mazur
- 100g cukru pudru
- 60g przyprawy do piernika (użyłam firmy Kotanyi) - ok 2 opakowania
- 120g masła
- 1 jajko
- 2 łyżeczki sody oczyszczonej
Jeśli miód nam się skrystalizował, można go podgrzać w garnuszku do momentu uzyskania konsystencji płynnej, warto dodać do niego masło - wtedy łatwiej ciasto się wałkuje. Mój miód był płynny więc podgrzałam tylko masło.
Miód, masło i pozostałe składniki wyrobić na jednolite ciasto - ważne by wszystkie składniki dobrze połączyły się ze sobą. Ciasto wałkować podsypując mąką na grubość ok 3-5mm w zależności jakie mamy foremki i jaką grubość preferujemy. Wykrawać pierniczki foremkami. Jeśli chcemy mieć w pierniczkach otworki do przewlekania sznureczka (np. jako dekoracja na choinkę) przed pieczeniem należy zrobić otwór np. za pomocą słomki.
Piec ok 7 minut w temperaturze 180*C
Po upieczeniu pierniczki będą dość twarde, dlatego warto je zamknąć szczelnie by przez te 3-4 tygodnie zmiękły i były gotowe do jedzenia.
Dekorację zostawiłam sobie "na deser", choć nie wiem czy mi się to uda - ich zapach jest tak obłędny, że dziwnym trafem pierniczki sukcesywnie znikają z puszek ;)
Smacznego!
Inspiracje: http://www.mojewypieki.com/przepis/pierniczki-przepis-ii
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz